Jeśli właśnie gdzieś pędzicie, pospiesznie przelatujecie wzrokiem po stronach internetowych, nie skupiając się na przekazie samego tekstu, wciśnijcie pauzę i zatrzymajcie się. Z dwóch prostych powodów:
1. Jest piątek, piątkowy wieczór, a w piątki każdy znajdzie chociaż krótką chwilę, aby odpocząć.
2. Nowa audycja pisanego radia już tu jest i czeka, abyście jej wysłuchali (i przeczytali, ewentualnie).
Nie będę owijać w bawełnę, bo chyba trochę świerzbią mnie ręce, żeby wreszcie napisać to, co mam do napisania. I nie dlatego, że w słuchawkach dudni mi głos Shanga, a ja co chwila gestykuluję do ukochanej piosenki (tak wiem, to brzmi bardzo nieprofesjonalnie).
Ostatnio naszła mnie taka chwila, kiedy jakimś zbiegiem okoliczności youtube rzucił mi w twarz piosenki z bajek, a ja przewróciłam się na poduszki i skończyłam oglądając po raz setny w swoim życiu Mulan.
w tej notce nie mogło zabraknąć Shanga... |
Uwierzylibyście, że spojrzenie na historię Pocahontas może się zmienić pod wpływem dokładnych lekcji historii USA? Ja nie, a jednak. Podobno wszystko było nie tak... gdy główna bohaterka poznała Johna Smitha, miała w rzeczywistości 11 lat. Cóż, w interpretacji Disney'a zdecydowanie na tyle nie wygląda.
Zawsze chciałam rozmawiać z drzewem. I biegać po lesie. I skakać z wodospadu. A wszystko znowu przez jedną historię, przedstawioną za pomocą pięknych obrazów i świetnych piosenek (uwierzylibyście, że śpiewa je Edyta Górniak? Ja nie mogłam, ale to nie zmienia faktu, iż i tak uwielbiam tą bajkę).
I naprawdę nie wiem, co mogłabym o niej napisać. Bo chyba każdy ją widział i każdy ją zna. Dziewczyna z indiańskiego plemienia i ludzie, obcy, nieznani, rozwinięci o wiele lepiej niż ona, przybywający na jej ląd i traktujący go jak swój własny, nie będący zbyt przyjaźnie nastawieni do Indian... Wiecie, w rzeczywistości historia okresu kolonizacji Ameryki przez Brytyjczyków była o wiele bardziej krwawa i nie tak kolorowa (nie liczyć krwistej czerwieni), czego w bajce oczywiście pokazać nie można było.
Żałuję, że nie mogę się tu rozpisać, bo bajek i piosenek z nimi związanymi jest naprawdę, naprawdę, naprawdę dużo. Tak samo jak literek, których już naklikałam. I nie mówię jedynie o tych nowszych, które każdy z nas oglądał i co do których zdania są zapewne podzielone o wiele bardziej. Mówi się, że z czasem można wyjść z wprawy, jednak bajki takie jak "Zaplątani" czy chociażby "Kraina Lodu" albo "Wielka Szóstka" są naprawdę świetne, nawet jeśli ogląda się je w wieku prawie osiemnastu lat (nie, wcale nie płakałam i nie śmiałam się jak głupia oglądając ostatnią z wymienionych...)
Wydaje mi się, że powinnam przejść do sedna sprawy. Bajek jest wiele i wiele można by o nich mówić. Król Lew, Piękna i Bestia, Herkules... (a może to tylko ja mogłabym tyle o nich nawijać?).
Powrót do dzieciństwa i nie tylko, przy akompaniamencie świetnych piosenek, w których język polski nie przeszkadza mi w żadnym wypadku (bajki oraz Harry Potter to jedyne filmy, w których dubbing mi nie przeszkadza, to pewnie kwestia przyzwyczajenia). Aż mam ochotę spędzić cały weekend odświeżając sobie pamięć na nowo...
Życzę Wam miłego weekendu i pamiętajcie, hakuna matata!
prawie 18? ja mam 24 i wciąż uwielbiam Disneya :D Mulan 1 i 2, Pocahontas 1 i 2, Piękna i Bestia... moje ulubione :D
OdpowiedzUsuńBajki Disneya są jak wino - im jesteś starsza, tym bardziej je cenisz. :P Sama niejednokrotnie, gdy już znudzą mi się kompletnie te wszystkie serialowe papki włączam sobie którąś z bajek. Najczęściej te najstarsze. :)
OdpowiedzUsuńAkurat dzisiaj od rana mi chodzi po głowie piosenka z Mulan i teraz jeszcze w twoim radiu xDD
OdpowiedzUsuńhttp://truskawkowymotyl.blogspot.com/
Ostatnio z moimi koleżankami mamy fazę na ,,Hakuna Matata" i ciągle to śpiewamy :D Z bajek się nie wyrasta, zwłaszcza z bajek Disneya! Moje ulubione to stanowczo Mulan i Pocahontas :3
OdpowiedzUsuńWłaśnie nucę "braaać się dooo roboty..". Polecam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHakuna Matata i do przodu!
OdpowiedzUsuń