czwartek, 23 kwietnia 2015

Nie narzekam

Witojcie!
To będzie krótka notka.
Naprawdę krótka notka.
Szczerze mówiąc? To nawet nie będzie notka.
A to poniżej wcale nie jest zdjęcie kolejnej nabazgranej czarno na białym (a raczej biało na czarnym) koszulki, która ma na sobie tekst adekwatny do mojego... stanu umysłu? Duszy? ŻYCIA?
Malowane koszulek dla siebie samej ma jedną zaletę - zero presji. I wiecie co? Z każdym kolejnym pociągnięciem pędzla jest coraz lepiej, łatwiej, szybciej, przyjemniej (chyba że spędza się przy tym 5h, jak przy robieniu bazgrołek z tej notki).
W każdym bądź razie cieszcie się tym widokiem, pięknymi początkami wiosny, nadchodzącym weekendem, zbliżającym się kolejnym odcinkiem Orphan Black czy co tam jeszcze motywuje was to wstawania o 6:30 i pędzenia do psychiatryka szkoły.
P.S Google powiedział mi wczoraj, że był Dzień Ziemi. Wszystkiego spóźnionego najlepszego, Ziemio!
Google powiedziało mi też, że jestem ustonogiem. W tej wersji podobam się sobie o wiele bardziej.
Read More

piątek, 17 kwietnia 2015

Radio #8

Witam serdecznie, drogie Panie i Panowie!
Jeśli właśnie gdzieś pędzicie, pospiesznie przelatujecie wzrokiem po stronach internetowych, nie skupiając się na przekazie samego tekstu, wciśnijcie pauzę i zatrzymajcie się. Z dwóch prostych powodów:
1. Jest piątek, piątkowy wieczór, a w piątki każdy znajdzie chociaż krótką chwilę, aby odpocząć.
2. Nowa audycja pisanego radia już tu jest i czeka, abyście jej wysłuchali (i przeczytali, ewentualnie).



Nie będę owijać w bawełnę, bo chyba trochę świerzbią mnie ręce, żeby wreszcie napisać to, co mam do napisania. I nie dlatego, że w słuchawkach dudni mi głos Shanga, a ja co chwila gestykuluję do ukochanej piosenki (tak wiem, to brzmi bardzo nieprofesjonalnie).
Ostatnio naszła mnie taka chwila, kiedy jakimś zbiegiem okoliczności youtube rzucił mi w twarz piosenki z bajek, a ja przewróciłam się na poduszki i skończyłam oglądając po raz setny w swoim życiu Mulan.
Opisywanie fabuły tej bajki jest chyba zbyteczne. Nie wierzę, żeby znalazł się ktoś, kto nie widział jej chociażby kawałka. Ale wiem, dlaczego pokochałam ją od pierwszego wejrzenia. Ta bajka nie przedstawia utartego schematu - książę, księżniczka, cudowna miłość i happy ending w wielkim pałacu. Mulan nie jest księżniczką i do takowej jej daleko. Jest dziewczyną, która chociaż pragnie wpasować się w schemat społeczeństwa, zadowolić rodzinę, nie potrafi być kimś, kim nie jest (o czym mówi piękna piosenka umieszczona w playliście). Poza tym jest zdeterminowana, aby zastąpić ojca w walce i wbrew wszystkim zasadom wkracza do świata mężczyzn... Cóż, chyba można by to nazwać czymś na kształt feminizmu, ale to zauważa się dopiero po obejrzeniu tej bajki po czasie. Bo chyba jako dzieci nikt z nas nie miał pojęcia, czym jest feminizm. Jeśli się nad tym zastanowić, ta bajka jest o prawie wszystkich wartościach, jakie powinny liczyć się dla człowieka. I ma drugą część, która wcale nie jest gorsza (jeśli ktoś tak jak ja uwielbia Yao, Linga i Chien-Po na pewno lubi i ją). I ma powstać film, choć czy się z tego cieszę dopiero się okaże.
w tej notce nie mogło zabraknąć Shanga...

Mam wrażenie, że na temat Mulan rozpisałam się aż za bardzo (uwierzcie mi, mogłabym jeszcze bardziej). Istnieją jednak inne bajki, o których warto by wspomnieć...
Uwierzylibyście, że spojrzenie na historię Pocahontas może się zmienić pod wpływem dokładnych lekcji historii USA? Ja nie, a jednak. Podobno wszystko było nie tak... gdy główna bohaterka poznała Johna Smitha, miała w rzeczywistości 11 lat. Cóż, w interpretacji Disney'a zdecydowanie na tyle nie wygląda.
Zawsze chciałam rozmawiać z drzewem. I biegać po lesie. I skakać z wodospadu. A wszystko znowu przez jedną historię, przedstawioną za pomocą pięknych obrazów i świetnych piosenek (uwierzylibyście, że śpiewa je Edyta Górniak? Ja nie mogłam, ale to nie zmienia faktu, iż i tak uwielbiam tą bajkę).
I naprawdę nie wiem, co mogłabym o niej napisać. Bo chyba każdy ją widział i każdy ją zna. Dziewczyna z indiańskiego plemienia i ludzie, obcy, nieznani, rozwinięci o wiele lepiej niż ona, przybywający na jej ląd i traktujący go jak swój własny, nie będący zbyt przyjaźnie nastawieni do Indian... Wiecie, w rzeczywistości historia okresu kolonizacji Ameryki przez Brytyjczyków była o wiele bardziej krwawa i nie tak kolorowa (nie liczyć krwistej czerwieni), czego w bajce oczywiście pokazać nie można było. 
Żałuję, że nie mogę się tu rozpisać, bo bajek i piosenek z nimi związanymi jest naprawdę, naprawdę, naprawdę dużo. Tak samo jak literek, których już naklikałam. I nie mówię jedynie o tych nowszych, które każdy z nas oglądał i co do których zdania są zapewne podzielone o wiele bardziej. Mówi się, że z czasem można wyjść z wprawy, jednak bajki takie jak "Zaplątani" czy chociażby "Kraina Lodu" albo "Wielka Szóstka" są naprawdę świetne, nawet jeśli ogląda się je w wieku prawie osiemnastu lat (nie, wcale nie płakałam i nie śmiałam się jak głupia oglądając ostatnią z wymienionych...)
Wydaje mi się, że powinnam przejść do sedna sprawy. Bajek jest wiele i wiele można by o nich mówić. Król Lew, Piękna i Bestia, Herkules... (a może to tylko ja mogłabym tyle o nich nawijać?).
Powrót do dzieciństwa i nie tylko, przy akompaniamencie świetnych piosenek, w których język polski nie przeszkadza mi w żadnym wypadku (bajki oraz Harry Potter to jedyne filmy, w których dubbing mi nie przeszkadza, to pewnie kwestia przyzwyczajenia). Aż mam ochotę spędzić cały weekend odświeżając sobie pamięć na nowo... 

Życzę Wam miłego weekendu i pamiętajcie, hakuna matata!




Read More

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

To nie jest śmieć - Czyli jak Batman został ekologiem

Piąteczka!

Tydzień temu dzięki Oliwii z bloga cameron000.blogspot.com dowiedziałam się o akcji upcyklingowej organizowanej na Kreatywnym Kuferku. Tym razem surowcem, który należy wykorzystać jest metal.
Każde ekologiczne inicjatywy są fajne, no bo są ekologiczne. Dlatego zachęcam każdego do wzięcia udziału. Im nas więcej tym lepiej. Dla dobra tej zagraconej planety (i żeby świat filmowy nie musiał później tak bardzo odbiegać od rzeczywistości)!
Czy coś w tym rodzaju.



 Moja praca, jak już się chyba zorientowaliście, została wykonana z kawałku druta, który wygięłam na kształt Batmana i posrebrzanego łańcuszka.

Prawdę mówiąc wyginanie tego druciku okazało się trudniejsze niż w mojej wyobraźni. Efekt końcowy właściwie też jest inny inny niż się spodziewałam. Dajcie znać jak podoba Wam się tenże pomysł.




(tutaj jest miejsce na Twoją opinię)





(a tutaj wylała się biała farba)






 Wiecie, że mamy Facebooka?

Prawie profesjonalnie.
Read More

sobota, 11 kwietnia 2015

Radio #7

Piąąąteczka Słuchaczu.

Już tylko jedno kliknięcie dzieli nas od zapuszczenia czegoś co może znasz i może lubisz, ale jeśli nie, z pewnością powinieneś poznać. Nie tylko dlatego, że to artyści, którzy stworzyli (tudzież tworzą nadal) kawał świetnej muzyki, przekazując przy tym światu parę ważnych myśli, ale choćby z tego samego powodu dla którego nie jemy codziennie schaboszczaka z ziemniakami.

Jeśli czasem wpadacie posłuchać pisanego radia to znaczy, że wasza wyobraźnia jest na właściwym miejscu, ale przede wszystkim oznacza to, że wiecie, iż żaden ze mnie krytyk muzyczny. Tylko wkurzający dzieciak ze słuchawkami, który ma włochatą chęć podzielenia się muzyką. Dlatego nawet jeżeli nie masz w zwyczaju słuchać rzeczy, które nie są w twoim stylu...
oh, zresztą, po prostu włącz to już.

#8 by (nie)blog on Grooveshark

Znów Was pomęczę folkiem (+ czymś co zwie się bluegrass) , ale tym razem również tym zakurzonym.

Nie wiem, czy zestawienie starych pryków z młodymi wypierdkami nie jest samobójstwem. Jeśli tak to trudno, przynajmniej umrę ze słuchawkami na uszach!

Swoją drogą, jeśli lubicie taką muzykę, jest dużo prawdopodobieństwo, że znacie Mumford&Sons. Z kolei jeśli bardzo lubicie taką muzykę, jest duże prawdopodobieństwo, że wspomniany zespół trochę Was zirytował, wypuszczając Believe i The wolf. Sprzedali się. A może się mylę i to jak zmienia się ich brzmienie przypadło Wam do gustu? Napiszcie w komentarzu, bo naprawdę ciekawi mnie reakcja polskich fanów, których bądź co bądź ciężko znaleźć.

Założę się, że większość z Was nie słyszała o...

HOBO

To subkultura. A może raczej styl życia. A może na jedno wychodzi. Jeśli włączyliście wreszcie tą playlistę, słyszycie właśnie Boba Dylana. To ten gość, który wymiata na harmonijce ustnej i bywał czasem nazywany Szekspirem XX wieku. Zdziwi więc was może to, że miał wiele wspólnego z ludźmi, którzy wybierali bezdomność. Ostatnie słowo brzmi bardzo smutno i ze smutkiem się kojarzy, tyle że to obraz daleko odbiegający od Jędrka spod sklepu. To raczej grupa osób, która ima się każdej pracy, będąc cały czas w drodze i nie zatrzymując się nigdzie na stałe. I wiecie co? Ten termin nie dotyczy tylko włóczęg ze starych czasów - dziś coraz częściej można ich spotkać. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się o tym więcej, odsyłam Was do tego artykułu, z tego świetnego bloga.

Wzmiankę o tym uznajcie za inspirującą ciekawostkę dość mocno powiązaną z muzyką, której jak mam nadzieję właśnie słuchacie i która być może części z Was zamiesza trochę w głowie tak samo jak mi.
W końcu przebywanie wciąż w tym samym miejscu byłoby jak jedzenie schaboszczaka z ziemniakami dzień w dzień.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(DODAŁYŚMY INFORMACJĘ DOTYCZĄCĄ KOSZULEK NA ZAMÓWIENIA. TUTAJ)
Read More

środa, 8 kwietnia 2015

Nie golę się dla Szczepana Holewy

Ahoj!
Muszę przyznać, iż ostatnio jestem pod wrażeniem nas samych. Nie oskarżajcie mnie tylko o narcyzm, bo to tego mi jeszcze daleko... naprawdę. Nie chcę też nic wykrakać (to chyba od dzisiaj będzie moje ulubione słowo, biorąc pod uwagę oczywistą oczywistość!), ale ostatnimi czasy udaje nam się coś pisać. Ale nic więcej nie mówię. Przejdźmy więc do rzeczy.
Powiem Wam, że święta spędziłam dość... produktywnie. Poza czytaniem szkolnej lektury, która zdaje się przeczyć ogólnemu stereotypowi jako że tego typu książki zazwyczaj bywają nudne, oglądaniu seriali i umieraniu ciągle na nowo gapiąc się na wywiady z moją nową życiową miłością (gdybyście czytali Will Grayson, Will Grayson to w tym wypadku mogłabym chyba porównać samą siebie do Tiny Coopera) zrobiłam coś więcej! Bądźcie ze mnie dumni, ponieważ zabierałam się za to od dawien dawna i wreszcie, po przedarciu się przez gęstą dżunglę, rwącą rzekę i pokonaniu kapryśnej pogody udało się!
Ale, ale, ale... musicie mnie kiedyś uderzyć w twarz, miało być parę zdań krótko i na temat, wyszło ich trochę więcej... a zdjęć na horyzoncie nie widać.
*wspina się na maszt i wyciąga szyję*
zdjęcia robione busolą, Sherlock by się wstydził
To się właśnie dzieje, kiedy mam pod ręką koszulkę, farbę i chwilę wolnego czasu... A później ta chwila przeradza się w 5 godzin a ja wstaję od stołu z myślą, iż nigdy więcej nie robię "ręcznej" czcionki na materiale...
Gdyby ktoś był wniebowzięty Koszulkę z identycznym nadrukiem można zamówić w naszym sklepie na Cupsell. Nie żebym namawiała. Czy przekonywała. Ale będzie nam bardzo miło. Sami wiecie...
Read More

sobota, 4 kwietnia 2015

Czy to nie pora na Wielkanoc?

z tumblra, ponieważ uroczego Cassa nigdy za wiele
Dobry wieczór!
Jak Wasze nastroje przed Wielkanocą? Babka upieczona, jajka ugotowane (czy to dopiero jutro?)
Dzisiaj nie przychodzimy do Was z ambitną muzyką (która była wczoraj) ani cudownym arcydziełem (które było przedwczoraj).


Przychodzimy za to z trzema Gośćmi Specjalnymi, którzy zgodzili się złożyć życzenia wielkanocne za nas.
Adventure Time, Big Hero 6
Od lewej: Finn de Pisanka, Jake de Pisanka i Jajko, które chciało być Baymaxem



 Z okazji tego radosnego święta przepisuję Wam receptę na Kreskówkę Mojego Życia - czyli Adventure Time (w razie gdyby nie chcieli sprzedać antydepresantów w aptece. Mi nie chcieli).
Baymax - Twój Osobisty Opiekun Medyczny - będzie za to nad Wami czuwał. Chyba, że sobie własnego zbudujecie, coby mieć się do czego przytulić.
Życzyłabym smacznego jajka, ale pisanki mogą poczuć się urażone...

Od siebie dodam jeszcze, że życzę Wam dobrze wykorzystanej przerwy od szkoły/pracy/studiów/łapania potworów/rozwiązywania zagadek kryminalnych/jedzenia mózgów (np. na oglądaniu seriali i czytaniu książek, albo naszego bloga)
Okej, Wesołych! Niech moc będzie z Wami.

adventure time

To nie jest rozdwojenie jaźni, czyli pamiętajcie, iż blog prowadzony jest przez dwie osoby (stąd ta zmienność kolorów). Więcej informacji znajdziecie tutaj.
A jak byście chcieli sprawić sobie spóźniony prezent od wielkanocnego zajączka, serdecznie zapraszamy tutaj
No i jakbyście to nam chcieli sprawić miły prezent i postawić się w roli wyżej wymienionego zajączka, polajkujcie nasz fanpage! Będą wirtualne ciasteczka (lub mózgi, jak kto woli, nie, wcale nie oglądam teraz iZombie) i uściski!
Read More

piątek, 3 kwietnia 2015

Radio #6

Witam w tym pięknym, słonecznym, kwietniowym popołudniu!
Usiądźcie wygodnie, zaparzcie herbaty, ponieważ właśnie rozpoczynamy kolejną audycję!

Czasem zdarza mi się myśleć o tym, że w tym naszym codziennym biegu przez życie naprawdę nie mamy czasu zatrzymać się na chwilę i spojrzeć za siebie. Niby mówią, że nie warto spoglądać wstecz. Co jednak, jeśli za sobą pozostawiliśmy najlepszy okres naszego życia? Czy wtedy te wspomnienia nie przynoszą na nasze twarze uśmiechów? Nie sprawiają, że teraźniejszość zaczyna wydawać się choć odrobinę milsza?
Naprawdę żałuję, że do tego o czym chciałabym napisać dzisiaj, nie mam okazji cofnąć się własną pamięcią…
Co pierwsze przychodzi Wam na myśl, kiedy myślicie o latach 70. i 80? Pierwszą rzeczą, którą widzę przed oczami, są niezwykle kolorowe stroje, kule dyskotekowe kręcące się pod sufitem. Były to czasy, kiedy królowały przeboje Abby czy moda na imprezy na wrotkach (swoją drogą, zawsze chciałam tego spróbować, choć osobiście nie lubię tańczyć). Wiecie, czasem myślę, że fajnie byłoby przenieść się w czasie choć na jeden dzień, nawet jeśli muzyka disco z tamtych czasów wydaje się trochę kiczowata (still better than disco polo).

Ale ale, myślicie pewnie, dlaczego rozwodzę się akurat nad tym, dlaczego nie napiszę o czymś bardziej ambitnym (hahahaha). Cóż, odpowiedź na to pytanie usłyszycie zaraz po reklamach!

<reklama>Pamiętajcie, że nasz sklep na Cupsell wciąż działa! Zajrzyj i ty, już dziś!
Facebook także nie próżnuje! Dając lajka jeden jednorożec dostaje ciasteczko!
</reklama>
Muszę przyznać, iż strasznie ciężko było mi wybrać artystów do dzisiejszej audycji. Pomysł się pojawił, niby wszystko zaplanowane, aż nie pojawił się problem. Nie dlatego, że trudno było o znalezienie zespołów, które mieściłyby się w ramach czasowych. Wręcz przeciwnie, ich wszystkich było za dużo. Większość z nich usłyszeć możecie w dzisiejszej playliście. Ponieważ widzicie, lata 70 i 80 to nie jedynie Abba i disco.

PINK FLOYD

Są takie zespoły i piosenki, które się kocha, ale na ich słuchanie naprawdę trzeba mieć nastrój. Cóż, dla mnie jest nim właśnie Pink Floyd. Tak, jeśli spodziewaliście się tutaj muzycznych odkryć wykopanych z dna youtube’a, możecie mnie ukamienować (albo zaakceptować fakt, że odrobina klasyki też nie jest zła). Szczerze mówiąc boję się pisać cokolwiek, ale nienapisanie niczego wydaje się jeszcze gorsze…
Pomimo iż zespół powstał w roku 1965 w Londynie (kolejny powód do wielbienia) nie mogłam się powstrzymać przed umieszczeniem go w dzisiejszej audycji. Nie chciałabym przynudzać was długą historią tego zespołu, który, czego nie da się ukryć, był i wciąż jest bardzo popularny wśród fanów rocka psychodeliczno-progresywnego na całym świecie. Założę się, iż niemalże każdy kojarzy znane logo, które jest wykorzystywane na szeroką skalę między innymi wśród sieci ubraniowych popularnych sieciówek (czego nie pochwalam)

Jestem także pewna, iż prawie każdy kojarzy tytuł chyba jednej z najbardziej rozpowszechnionych płyt Pink Floyd, The Wall czy The Dark Side of the Moon. O zespole w 1982 roku powstał film, Pink Floyd The Wall, napisano także wiele książek. Co więcej, w 2014 roku okazała się ich ostatnia płyta nosząca tytuł The Endless River. Skład zespołu w ciągu wszystkich lat jego działalności zmieniał się wielokrotnie. W ostatnich latach jego członkami byli David Gilmour oraz Nick Mason, a wcześniej Roger Waters, Richard Wright, Syd Barrett, Bob Klose oraz duża liczba muzyków towarzyszących.

QUEEN

Kolejny zespół, którego po prostu nie można nie znać, podobnie jak nazwiska jednego z założycieli i wokalisty, Freddiego Mercury'ego. Powstał w roku 1970 w Londynie (ah ci brytyjczycy), a swoją twórczość kontynuuje do dziś, niestety w zmienionym z wiadomych przyczyn składzie, gdzie wokalistą jest Adam Lambert (co, oczywiście, nie za bardzo mi się podoba). 
Jak mówią internety, muzyka zespołu jest na tyle zróżnicowana, iż trudno jest przypisać ją do jednego gatunku, z czym w sumie trudno się nie zgodzić. Zespół wydał 15 albumów studyjnych. Wyszło także 6 albumów koncertowych. 
Jak to na znakomity zespół przystało, zdobył on wiele nagród, a ich płyty wielokrotnie wyróżniane były tytułami złotej bądź platynowej. Jak już wspominałam, po śmierci Mercury'ego 24 listopada 1991r. zespół nie rozpadł się; od 2004 do 2009 roku Brian May i Roger Taylor współpracowali z Paulem Rodgersem i działali pod szyldem Queen + Paul Rodgers. Rodgers nie był jednak formalnym członkiem Queen. Od 2012 roku muzycy współpracują z Adamem Lambertem i występują pod szyldem Queen + Adam Lambert.

RED HOT CHILI PEPPERS

Jestem przekonana, że ten zespół jest także powszechnie znany. Powstał w roku 1983 (wreszcie w sam raz wpasował się w wybrane ramy czasowe) w Kalifornii. Swoją muzyką reprezentował i wciąż reprezentuje muzykę z gatunku m.in. funk rocka czy rocka alternatywnego. Zespół siedmiokrotnie nagrodzony został nagrodą Grammy i sprzedał ponad 80 milionów albumów na całym świecie, których wydał w sumie 10. Pierwszy z nich, z 1984r., nosił tytuł The Red Hot Chili Peppers, a ostatni z 2011 roku I’m with You. Obecnymi członkami są wokalista Anthony Kiedis, gitarzysta Josh Klinghoffer, basista Michael "Flea" Balzary i perkusista Chad Smith.




Tym jakże optymistycznym akcentem (tak naprawdę nie było optymistycznego akcentu), kończymy dzisiejszą audycję! Miłego weekendu i do usłyszenia! 
Read More